Obserwatorzy

czwartek, 4 lipca 2013

Mamusiu, nie odchodź!!!

Znowu wróciło do nas gorąco.... Mam nadzieję, że w przyszłą środę nie będzie bardzo upalnie, bo mam zamiar jechać kupić sukienkę na chrzciny :) Tak w ogóle to jestem zła, bo do wczoraj goście mieli nam potwierdzić obecność i co? Dzwoniły tylko 2 osoby!! Musiałam sama oddzwaniać czy ktoś raczy przyjść.... Masakra, przecież napisałam wyraźnie, że robimy w restauracji, to chyba wypadałoby zadzwonić i powiedzieć, bo płaci się od osoby.... Ale przecież to nikogo nie obchodzi, nie oni będą za to płacić :/ Normalnie wkurzyłam się na maxa!

Moje dziecko weszło chyba w etap lęku separacyjnego. Normalnie nawet do kibla wyjść nie mogę, bo od razu jest ryk, rzuca wszystko i pędem leci za mną na czworaka.... Na dodatek nawet jak siedzę przed komputerem, to rzuca wszystko co ma w ręce i leci do mnie z płaczem, żebym go brała na ręce... 
Jak się bawi, to się bawi, ale jak zauważy, że siedzę przed kompem, albo że kieruję się do drzwi, to ryk niesamowity.
Z jednej strony cieszę się, że jest tak za mną, szalenie miło jest widzieć miłość swojego dziecka, ale z drugiej strony jest to strasznie męczące :( Nie można nic bez niego zrobić, bo zaraz ryczy. 
2 dni temu chciałam wyjść do ubikacji i był taki wrzask, że aż TŻ przybiegł z podwórka sprawdzić co się stało....

Oprócz tego że nie mogę nigdzie bez Niego wyjść, to Tata nie może Mamie dokuczać, bo jest ryk i przeraźliwy krzyk ze strachu. Np. kiedy TŻ mnie łaskota, albo przytula, albo czasami uwali się na mnie na łóżku... Mały chyba boi się, że TŻ robi mi krzywdę, bo słychać w jego głosie przerażenie. Jednak kiedy ja dokuczałam dzisiaj TŻtowi mały tylko uważnie patrzył co się dzieje, ale nic więcej :P

Dzisiaj K. po raz pierwszy klaskał sam w rączki <3 ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz