Obserwatorzy

wtorek, 31 grudnia 2013

Wszystkiego dobrego w nadchodzącym NOWYM ROKU! :) Oby był lepszy niż poprzedni...
I oczywiście szampańskiej zabawy Sylwestrowej :)



Ps. My dzisiaj obchodzimy 3 rocznicę ślubu cywilnego ;)

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

Kochani, życzę Wam, aby te święta były pełne ciepła, spędzone w gronie najbliższych. Żebyście w tym czasie nie myśleli o kłopotach, a cieszyli się rodziną. WESOŁYCH ŚWIĄT!!!




sobota, 14 grudnia 2013

Wio koniku!

Post miał być dodany wczoraj, ale z przyczyn technicznych jest dzisiaj.
Wpis dotyczy prezentu, jaki synek dostał od dziadków na nadchodzące święta, którym jest sympatyczny konik na biegunach.




Stwór ten jest wysoki na 55cm. To co kierowało mną przy wyborze (tak, ja wybierałam :D) to sympatyczna kowbojska piosenka, którą słychać gdy naciśnie się na prawe ucho.



Dodatkowo podczas "śpiewania" konik rusza pyszczkiem i merda ogonkiem, a znajdujące się pod szyją serduszko świeci. Gdy naciśniemy na lewe ucho słyszymy tętent kopyt i rżenie.
Sam wygląd również jest utrzymany w kowbojskim stylu- konik ma zawiązaną na szyki czerwoną chustkę, a na głowie brązowy kapelusik, który dziecko może nałożyć sobie udając kowboja ;)

Plusem jest to, że bieguny są tak zakończone, że dziecko nie przeleci przez zabawkę robiąc fikołka.


Jeżeli chodzi o materiał, to jest bardzo miły w dotyku. Zasilany 2 bateriami AA.
U sprzedawcy, u którego ja zamawiałam, są dostępne 3 kolory konia: jasny brąz (ten który my mamy), ciemny brąz i różowy.
Konika dostałam w częściach, tzn. trzeba było przykręcić mu rączki, za które dziecko się trzyma, te dwie deseczki, na których koń stoi, podkładki pod nóżki dla starszego dziecka i bieguny. Ale wystarczy tylko śrubokręt i w kilka/kilkanaście minut konik gotowy do jazdy :)
Jedyny minus jaki zauważyłam, to trochę skrzypi mu pysk i ogon gdy nimi rusza, ale może się "wyrobi".
Jeżeli chodzi o opinię głównego użytkownika zabawki, to jest bardzo zadowolony, lubi jeździć i słuchać piosenkę konika, ale muszę go jeszcze asekurować, bo mógłby z niego spaść.



Podsumowując, jak najbardziej polecam. Jeżeli komuś nie szkoda 100zł na taką zabawkę, to nie ma się nad czym zastanawiać :)

Poniżej filmik (nagrany przeze mnie) prezentujący jakie odgłosy wydaje konik.

piątek, 13 grudnia 2013

Blogoteka w temacie Małego Człowieka

 Zostałam zainfekowana wirusem o nazwie Blogoteka ;)

NAJNOWSZE INFORMACJE Z KRAJU I ZE ŚWIATA:
Blogoteka przybrała na sile.. okazało się, że zainfekowany blog uwalniając się od wirusa zaraża nim trzy kolejne blogi. Zostanie wyeliminowany tylko wtedy, gdy Rodzicielska blogosfera przekaże jego szczep wszystkim pochodnym blogów Parentingowych. 

Działać należy szybko, i bez zastanowienia.. a właścicielka zawodkobieta.blogspot.com odkryła tajemniczy składnik, pomagający w stworzeniu odpowiedniej szczepionki. Dostępny jest on TUTAJ-->KLIK.  

Dodatkowo okazuje się, że szczepionka jest BARDZIEJ SKUTECZNA w przypadku tych blogów, które prócz stworzenia wierszowanej wizytówki zdecydują się również na odpowiedź na pytanie : czym jest dla mnie blogowanie? Odpowiedź należy umieścić na własnym blogu oraz zarazić BLOGOTEKĄ trzech kolejnych, Rodzicielskich blogerów. Następnie na zawodkobieta.blogspot. com pozostawić w komentarzu pod tym postem rymowankę dotyczącą swojego bloga i podpisując się koniecznie linkiem do wirtualnego domu. 
DO DZIEŁA! Niech moc będzie z Wami!



Zaszczyt mam kochani moi 
Zaprosić Was do naszej ostoi.
Tam tata, mama i ich synek
Tworzą wesołą rodzinę.
Mama intensywnie bloguje,
Pisze jak synka wychowuje.
I o tym co lubimy
I nawet że się nudzimy.
Bardzo często się chwali
Co razem dokonali,
Nowo nabytą umiejętnością
I bezgraniczną miłością.
Do zaglądnięcia zachęcamy
I na komentarze czekamy.


Dla mnie blogowanie jest przede wszystkim formą pamiętnika. Mogę zapisać ważne, lub mniej ważne szczegóły dotyczące synka i w każdej chwili wrócić do tego, przypomnieć sobie jakie uczucia mi towarzyszyły w tym czasie. 
Jest to też sposób na "wygadanie się", bo jako matka zajmująca się cały czas swoim dzieckiem nie wychodzę zbyt często "do ludzi" i nie mam możliwości pogadania. 
Blogowanie daje też możliwość poznania wielu naprawdę świetnych ludzi, którzy mają podobne zainteresowania jak ja i dzieci w wieku mojego synka. 
Długi czas nie pisałam postów, ale naprawdę strasznie mi tego brakowało (od dziecka bardzo lubię pisać).... I mam nadzieję, że dalej będę to robić :)

Do zabawy zapraszam:


czwartek, 12 grudnia 2013

Powrót?

Po długiej nieobecności postanowiłam jeszcze raz napisać. Miałam zamiar zrezygnować z prowadzenia bloga, ale kilka osób ( :* ) pytało kiedy będzie coś nowego, więc stwierdziłam, że może warto spróbować raz jeszcze. Mam nadzieję, że tym razem uda mi się zdobyć więcej czytelników :)

Co u nas nowego? Przez te kilka miesięcy troszkę się zmieniło.
Przede wszystkim Krystianek skończył w październiku roczek i jest już prawie dorosłym chłopcem :)
Zaczyna mówić proste pojedyncze słowa. Ulubionym jest "ba" czyli bach, a tyczy się to wielu rzeczy :P Generalnie z tego co zauważyłam chodzi o to że czegoś nie ma. Czyli tradycyjnie (jak u wielu dzieci) jeśli coś spadnie, ale również jeśli skończy się film/piosenka, zgaśnie telewizor itd.
Bardzo mi się podoba jego wręcz maniakalno-obsesyjne (:p) zainteresowanie muzyką. Jak tylko usłyszy jakąś piosenkę, to zaraz tańczy w kółeczko przytupując nóżką, kołysze się na boki albo sprężynuje :) A niech tylko ktoś spróbuje wyłączyć muzykę, to zaraz jest awantura :) Może rośnie mi mały tancerz? ;)

Jutro planuję dodać notkę dotyczącą prezentu, jaki Krystianek dostał od dziadków. Może ktoś jeszcze nie ma prezentu gwiazdkowego i mu się przyda ;)

niedziela, 1 września 2013

50 faktów o mnie

Wpis powstał z nudów ;)

1. Mam 22 lata
2. Bardzo lubię indyjskie filmy, szczególnie te z Bollywood
3. Urodziłam pierwsze i jak na razie jedyne dziecko w wieku 21 lat
4. Mam o 4 lata starszego ode mnie męża
5. Wyszłam za mąż mając zaledwie 19 lat
6. Chodziłam wtedy jeszcze do szkoły
7. Brałam oddzielnie ślub cywilny i kościelny
8. Mieszkam w domu teściów, chociaż mam nadzieję, że będziemy kiedyś mieszkać sami
9. Mieszkam na wsi
10. Pochodzimy z TŻtem z tej samej miejscowości i mieszkaliśmy od siebie zaledwie 4km, a poznaliśmy się dopiero gdy chodziłam do średniej szkoły
11. Skończyłam technikum hotelarskie
12. Oprócz praktyk w szkole i dorywczych prac jeszcze nie pracowałam
13. Jestem uzależniona od komputera i spędzam przed nim zdecydowanie za dużo czasu
14. W dzieciństwie uwielbiałam czytać książki
15. Moją ulubioną książką jest Miecz Prawdy
16. Uwielbiam również film o tym samym tytule oraz Zaklinacza Dusz i Merlina
17. Nigdy nie rozstaję się z obrączką. Wyjątkiem była ciąża, kiedy się nie mieściła na palec
18. Jestem straszną gadułą
19. W ciąży byłam 2 razy w szpitalu + poród
20. Imię dla synka wybrałam ja- TŻ chciał Franciszek
21. Marzę o psie rasy Basset Hound i dałabym mu na imię Borys
22. Kocham koty i wygląda na to że synek to po mnie odziedziczył
23. Jestem bardzo zakompleksiona i niepewna siebie
24. Uwielbiam Rodzinkę.pl i Przepis na życie
25. Mam tylko jedną bardzo dobrą kumpelę z którą trzymam się od gimnazjum
26. Miałam jeszcze 2 przyjaciółki od podstawówki, ale 2 lata temu obie mnie olały z niewiadomych dla mnie powodów :( Jest mi bardzo przykro z tego powodu :(
27. Mam fioła na punkcie włosów, kosmetyków i ciuchów
28. Uwielbiam słodycze
29. Mam młodszego o 10 lat brata
30. Jako mała dziewczynka chciałam być przedszkolanką
31. Moim marzeniem było zostanie informatykiem, jednak
32. jestem słaba z matematyki
33. i przez to nie zdałam matury
34. Bardzo lubiłam pisać opowiadania i w szkole miałam za nie bardzo dobre oceny
35. Nienawidzę malować paznokci u rąk, ale lubię jak są pomalowane :P
36. Przez 1 dzień miałam kolczyka w nosie
37. Nienawidzę wódki
38. ale lubię wino i piwo z sokiem i smakowe
39. Za dzieciaka grałam na syntezatorze ze słuchu i chyba nawet nieźle mi to szło
40. Jestem za wrażliwa
41. i strasznie uparta
42. Bardzo często obrażałam się na TŻta, ale pracuję nad tym i chyba jest o wiele lepiej
43. Zdałam egzamin na prawo jazdy za 3 razem 23 grudnia 2011r
44. Lubię jeździć samochodem jako pasażer w długą trasę, cieszy mnie to bardziej niż sam cel wycieczki
45. Jako kierowca też lubię jeździć :)
46. Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko
47. Jestem bardzo zazdrosna o TŻta
48. Mam włosy w kolorze jasny blond, ale jeszcze 2 lata temu były czarne :o
49. Popalam w tajemnicy, rodzina o tym nie wie, tylko TŻ
50. I ostatni i najważniejszy fakt BEZGRANICZNIE KOCHAM MOICH DWÓCH CUDOWNYCH FACETÓW <3

sobota, 31 sierpnia 2013

Dawno mnie tutaj nie było, ale jakoś nie miałam weny do pisania....

U nas wszystko ok. Z rzeczy ważnych, to od jakiś 2 tygodni, może nawet nie Krystianek chodzi za jedną rączkę, a dokładnie dnia 27sierpnia, czyli w moje 22 urodziny zrobił swoje pierwsze samodzielne kroczki <3 Jestem z niego taka dumna! Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego prezentu! :) A teraz już jest taki pewny siebie, że sam się zaczyna puszczać, co nie zawsze dobrze się kończy, bo jednak ze złapaniem równowagi ma jeszcze problemy...
A tak poza tym, to wyrzynają mu się 3 kolejne ząbki i wyrznąć się nie mogą :( Biedak, nie ma nocy żeby chociaż raz nie obudził się z płaczem :(

Z rzeczy mniej ważnych, to Krystianek wzbogacił się o gumową krowę, na której zdarza mu się jeździć, chociaż nie za często i grający jeździk, który cieszy się o wiele większym powodzeniem :) Mały uwielbia gdy go na nim wozimy i lubi też sam go pchać :) Szkoda tylko, że zanim kupiłam jeździk w sklepie nie spojrzałam na ceny na allegro, bo przepłaciłam 35zł! Ale przepadło, teraz najważniejsze, żeby jak najdłużej służył Krystiankowi :)
Po niedzieli ma też przyjść komoda, którą zamówiłam na rzeczy K., bo w szafce już się nie mieszczą, a ciągle ich przybywa- chyba jeszcze nie mówiłam, że uwielbiam chodzić do sh i kupować tam małemu ciuchy ;) Można wyszperać naprawdę fajne ciuchy za grosze :) A najgorsze, że TO UZALEŻNIA ;D

piątek, 26 lipca 2013

Nowa umiejętność

Od wczoraj mój mały Bąbel maszeruje przy łóżku :) Robi to trochę nieporadnie, czasem stawia wielgaśne kroki, ale to dopiero początki. Wygląda to bardzo śmiesznie :) Muszę Go nagrać ;)

No a poza tym jakoś nie było okazji napisać, że w końcu kilka dni temu wylazł nam ten nieszczęsny ząb. Czyli:
:)

Pisałam wczoraj do sprzedawcy fotelika i prawdopodobnie przyślą mi nowy pokrowiec. Jak już się wszystko wyjaśni, to wtedy go obfocę i coś więcej napiszę.

Wczoraj wieczorem zamówiłam jeszcze na allegro piłki do basenu i wózek spacerowy. O tym również więcej napiszę, jak już do mnie przyjdą, czyli dopiero w przyszłym tygodniu i to pewnie pod koniec, bo dopiero jutro zapłacę za te zakupy.

czwartek, 25 lipca 2013

Zakupowooo

Byłam dzisiaj na zakupach. Dla nas kupiłam tylko pendrive 8gb, bo mamy takiego starego małego, na którym się nic nie mieści.
Za to kupiłam kilka rzeczy Krystiankowi...

Body na zimę z długim rękawkiem kupione w zwykłym sklepie. Idealne pod bluzkę, żeby zimą plecki na wierzch nie wyszły.

Pozostałe rzeczy kupione w Pepco:
Kolejne body z długim na zimę za 9.90zł
Komplecik spodnie i zasuwana bluza z kapturkiem z uszkami :) 19.99zł

Cienka jesienna kurteczka, od spodu ma cieniutki materiał, a z wierzchu taki śliski 19.99zł

Były jeszcze całe granatowe kurteczki, też takie cienkie jesienno-wiosenne po 9.99zł i pluję sobie w brodę, że nie kupiłam, to K. miałby na wiosnę. Ale jutro wyślę TŻta żeby kupił wracając z pracy :D

No i basen z postaciami Disneya o średnicy 122cm kupiłam za 29.99zł również w Pepco. Teraz muszę tylko dokupić piłki na allegro i K. będzie miał suchy basen :)
Na allegro widziałam taki sam basen w zestawie z 75piłkami za 90zł, nawet są za 100zł, a ja dokupię osobno 200piłek za 64zł z przesyłką i mnie to o wiele taniej wyniesie niż tamten komplet, a piłek dużo więcej :)

Właśnie przyjechał kurier z fotelikiem samochodowym dla K. I cholera ma takie malutkie pęknięcie. Niby nie przeszkadza, ale jak się płaci, to się wymaga. Reklamować mi się chyba nie opłaci, bo przesyłkę pewnie muszę sama pokryć :/ Wrr!

środa, 24 lipca 2013

...

Jakiś tydzień temu w miejscowości znajdującej się niedaleko mojej babci zdarzył się wypadek. Niestety tragiczny....
Mała 2,5letnia dziewczynka była pod opieką dziadka. Niespodziewanie wyrwała się i wybiegła na drogę, prosto pod samochód. Zginęła na miejscu :( Kierowca zostawił samochód i uciekł. Kilka godzin później znaleźli go w lesie. Był trzeźwy, podobno próbował hamować. Zapewne ucieczka była spowodowana szokiem. Nie oceniam go, bo nie potrafię przewidzieć co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. Nikt nie może tego wiedzieć, co by zrobił będąc w szoku.
Przechodząc do sedna sprawy- znalazłam kilka artykułów w internecie na temat tej tragedii i przeraziły mnie komentarze. Jedni wieszają koty na kierowcy, że zapewne naćpany, że podstawił się, bo pewnie pijany syn jechał samochodem.... Inni oczerniają dziadka, że powinien pilnować dziecko i że oni (osoby piszące komentarze) swoje dzieci pilnują przez cały czas, nawet na moment nie spuszczając ich z oczu. No tak... kto ma dziecko, ten wie, że tak się nie da. Weźmy chociażby mój przypadek, o którym pisałam wczoraj.... K. siedział obok mnie, spoglądałam na Niego co chwilę i mimo wszystko i tak wziął waciki do buzi. Dziecka nie da się upilnować. Z resztą z tego co słyszałam, to ta dziewczynka WYRWAŁA się dziadkowi, który trzymał ją za rękę. No i są jeszcze komentarze dotyczące rodziców, najbardziej krzywdzące. Zdarzył się wypadek... A więc rodzice na pewno byli pijani i nie pilnowali dziecka (!!!) I że to był ich obowiązek pilnować dziecko, a nie dziadka. Ale zapewne oni leżeli zapici i mieli gdzieś co się dzieje z ich dzieckiem....
Boże, nie wiem skąd w ludziach tyle gniewu i jadu. Zdarzyła się straszna tragedia, dla rodziców to był ogromny cios, dla dziadka na pewno też, bo założę się, że obwinia siebie. Ale ludzie już wydali wyrok i nie obchodzą ich fakty, tylko od razu zakładają, że to patologiczna rodzina. I nie jest to jedyny taki przypadek, bo za każdym razem, kiedy zdarzy się gdzieś coś złego, ludzie obwiniają rodzinę, że nie dopilnowali i zawsze padają sugestie, że pijaki itd. I zazwyczaj są to osoby, które nie znają tej rodziny i mieszkają setki km od nich. Przeraża mnie to.
Naprawdę jest mi przykro, żal mi rodziny tej małej dziewczynki. Nie potrafię sobie wyobrazić co przeżywają, a ludzie zamiast im współczuć, robią z nich patologię :(

[*]

wtorek, 23 lipca 2013

Chrzciny chrzciny.... i po chrzcinach

Wczoraj przeżyłam chwile grozy.... Wieczorem po kąpieli Kiki bawił się na podłodze obok mnie, a ja przeglądałam allegro w poszukiwaniu basenu dla Niego. Nagle zaczął się krztusić i okazało się, że nie wiadomo skąd wytrzasnął waciki kosmetyczne. Wyjęłam mu z ust i sprawdziłam czy coś nie zostało i w gardełku miał coś miękkiego, ale nie dało się tego wyjąć i myślałam że to połknął. TŻ jest przekonany, że na pewno nie i że to co czułam pod palcami to część gardełka. Dzisiaj delikatnie włożyłam Mu palca do buzi i faktycznie jest tam coś miękkiego, czyli chyba TŻ ma rację. Ale co się strachu najadłam :( Mam nadzieję, że już NIGDY nie będę w takiej sytuacji :( A najgorsze jest to, że K. wszystko pcha do buzi :/


Jeżeli chodzi o chrzciny, to było bardzo fajnie :) Goście dopisali, do domu wróciliśmy o 23. K. był niespokojny, bo raz że ząbek, to jeszcze dużo nieznajomych osób, które w dodatku ciągle Go chciały brać na ręce. W kościele prawie cały czas był grzeczny, dopiero pod koniec zaczął bardzo płakać, bo już Mu się chciało spać. Z życzeń nie był zadowolony, bo został obcałowany, a tego strasznie nie lubi (nawet jak ja Go całuję to jest zły :P ). Prezentów praktycznie nie było, dostał tylko 2 obrazki, a tak to kasa. Uzbierała się niezła sumka, więc kupimy coś fajnego :) Pogoda była piękna, słoneczko świeciło. Podsumowując, impreza udana :)
Teraz tylko muszę się wybrać do kuzyna po zdjęcia :)

sobota, 20 lipca 2013

Katastrofa

Wychodzi nam kolejny ząb- górna jedynka. Kiki jest ciągle zły i marudny, a dziąsełko jest bardzo napuchnięte i ma taką jakby bańkę jakby ropa się zbierała (ale to chyba przez opuchliznę tak mi się wydaje). Na dodatek nie chce jeść. I tutaj się zastanawiam, czy to wina ząbkowania, czy boli go gardełko. Moje dziecko jest z tych, po których nie widać, że są chore. Ostatnio jedynym powodem mojego niepokoju był właśnie brak apetytu i na wizycie okazało się, że gardełko było mocno czerwone... Martwię się :( Jeżeli jutro będzie taki zły, to chrzciny nie będą za bardzo udane- zaraz trzeba będzie Go odwozić do domu.

wtorek, 16 lipca 2013

9 miesięcy

Dzisiaj mój mały Skarbek kończy 9 miesięcy <3 Ten czas minął tak szybko :( Jeszcze niedawno wróciliśmy ze szpitala i patrzyłam na tę maleńką kruchą istotkę, a teraz to już kawał chłopa :)
Jak co miesiąc będziemy cykać setki zdjęć, aby później wybrać jedno, na którym będzie go widać (a jak pisałam w poprzedniej notce nie jest to łatwe) i mieć porównanie jak Kiki się zmieniał.

Najważniejsze nowe umiejętności to raczkowanie i stanie z podporą. Pierwsze idzie Mu świetnie, chociaż czasem jak się spieszy, nie nadąża przebierać rączkami i się przewraca. Stanie nie jest jeszcze opanowane do perfekcji, chwieje się jeszcze, ale sprawia Mu to coraz mniej trudności i bardzo chętnie ćwiczy :)

Dalej najważniejsza jest Mama, co mi niezwykle schlebia. Uwielbia jeździć "na barana", a ulubione zabawki to kremy i piłki-goni je po całym pokoju (właśnie zastanawiam się nad kupnem suchego basenu z dużą ilością piłek). Uwielbia targać za włosy, bić po twarzy :p i jak tylko ktoś ma czapkę na głowie, to zaraz mu ją ściąga ;)

Ma 2 ząbki- dolne jedyneczki.

Nosi ubranka w rozmiarze 74/80, pampersy Dada rozmiar 4, butów na razie brak.

Uwielbia słodycze (po Mamie :p) i owoce, szczególnie posmakowały Mu czerwone porzeczki, ale nie pogardzi też czarnymi, żółtymi i malinkami. Od 5 miesięcy hitem jest kaszka mleczno-ryżowa (wszystkie smaki). Ostatnio po przeczytaniu notki u Misiowej Mamy, próbowałam zamienić kupne kaszki na jaglaną, ale K. po kilku łyżeczkach stracił zainteresowanie. W najbliższym czasie podejmiemy kolejną próbę. W tym miesiącu zaczęliśmy jeść dorosłe jedzenie, które nam bardzo posmakowało :) Krystianek uwielbia chlebek, a wczoraj dałam Mu trochę jogurtu i był równie smaczny. Dzisiaj już wtrąbił 1/3 kubeczka ;)

Waga i wzrost nieznane, ale obstawiam 9,5-10kg i ok.74cm.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Zakupowo

Niestety sobotnie zakupy nam się nie udały, ponieważ pogoda była okropna i nie chciałam brać Małego na taką pluchę. Byliśmy dzisiaj i garnitur kupiony :) Dodatkowo zakupiliśmy buciki i białe body pod koszulę. Nasz garnitur nie ma muszki tak jak większość, tylko krawat :) K. fajnie w nim wygląda, tak dostojnie <3 Zdjęć nie wkleję na razie bo na wieszaku nie wygląda za fajnie, a zrobienie K. zdjęcie ostatnimi czasy graniczy z cudem więc ubierać go do sesji domowej nie ma najmniejszego sensu.

Chodząc po sklepach w poszukiwaniu skarpetek z silikonową podeszwą (których nie znalazłam :( ) trafiłam na absy YO! Zakupiłam 2 pary i muszę powiedzieć że za tę zawrotną cenę 2,65 (czy coś takiego) za sztukę jak najbardziej się opłaca! W końcu moje dziecko może bez problemu wstawiać bez ślizgania się i przewracania. Naprawdę polecam i sama mam zamiar zakupić jeszcze kilka par do dreptania po domu.

W sobotę Kikuś przyciął sobie paluszki szufladą :( Pech, bo akurat miałam wtedy kupić zabezpieczenia, ale nie pojechaliśmy na zakupy :( Dzisiaj przeżyłam lekki szok, kiedy zobaczyłam, że jedna sztuka kosztuje 5,50, a mnie potrzeba 6 na szuflady i 6 na półki!!! Nie wiem czy akurat trafiłam na takie drogie, czy wszystkie są w takiej cenie, ale jak na razie kupiłam 2 sztuki na te najczęściej otwierane szuflady i będę szukać czegoś tańszego...

piątek, 12 lipca 2013

Powoli zaczynamy przygotowywać się do chrzcin. W środę byłam na zakupach w poszukiwaniu sukienki i udało się :) Nawet kupiłam dwie ;) Najpierw znalazłam biało-błękitną, a potem zobaczyłam inną, taką bardziej elegancką i po przymierzeniu stwierdziłam, że bardziej pasuje na taką imprezę. Żałuję tylko tego, że nie było w moim rozmiarze koloru czerwonego, bo wyglądał super. Wybrałam taki delikatny róż. A ta pierwsza sukienka też jest super, na pewno się przyda.
Jutro rano jadę z K. wybrać jakieś ubranko do chrztu i muszę kupić TŻtowi koszulę i pozostaje tylko zakupić alkohol, iść do spowiedzi i możemy się chrzcić :)
Od wczoraj próbuję sobie zrobić loki i nic z tego :( Po lokówce każdy włos odstaje w inną stronę, po termolokach też się nie idzie ludziom pokazać :( Albo muszę poprosić sąsiadkę moich rodziców, żeby mi zakręciła włosy na chrzciny (jest fryzjerką), albo pozostaje iść w prostych, ale tak chodzę na co dzień, więc wolałabym coś innego....

Moje Maleństwo intensywnie trenuje stanie przy czym tylko się da, ale szczególnie lubi przy łóżku. I od wczoraj zaczęło interesować go co się znajduje w szufladach... Chyba czas pomyśleć o zabezpieczeniach.
Właśnie gmera przy szufladzie od łóżeczka i się złości, bo nie może jej otworzyć, a ręka Mu ledwo przechodzi przez szparę :P

Pisałam ostatnio o moich problemach zdrowotnych. I co się okazało? Nie ma ani torbieli, ani kamieni w woreczku :)) Przez to niepotrzebnie muszę wydać trochę kasy, bo szczepiłam się na żółtaczkę przed planowaną operacją (1 szczepionka ponad 60zł) i w przyszłym tygodniu muszę iść na drugą dawkę. Trzecia-ostatnia za pół roku. Z jednej strony szkoda mi znowu wydać to 60zł, ale z drugiej strony jak się teraz nie zaszczepię, to tamto poprzednie przepadnie i w razie konieczności musiałabym znowu mieć 3 dawki, a nie wiadomo, czy kiedyś mi się to nie przyda....
Ale najważniejsze, że nie muszę iść pod nóż :)))

piątek, 5 lipca 2013

Z ostatniej chwili....

Jest! :D Nawet nie wiem kiedy, dopiero dzisiaj zauważyłam, że delikatnie się przebił :)
 Lewa dolna jedyneczka :)



Konkurs u Misiowej Mamy

Misiowa Mama zorganizowała świetny konkurs z naprawdę atrakcyjnymi nagrodami :) Są nimi aspirator do nosa Katarek, kosmetyki Johnsons Baby i świetne okulary przeciwsłoneczne dla Malucha :):)
Biorę udział, może mi się chociaż raz w życiu uda coś wygrać ;)
 klik


czwartek, 4 lipca 2013

Mamusiu, nie odchodź!!!

Znowu wróciło do nas gorąco.... Mam nadzieję, że w przyszłą środę nie będzie bardzo upalnie, bo mam zamiar jechać kupić sukienkę na chrzciny :) Tak w ogóle to jestem zła, bo do wczoraj goście mieli nam potwierdzić obecność i co? Dzwoniły tylko 2 osoby!! Musiałam sama oddzwaniać czy ktoś raczy przyjść.... Masakra, przecież napisałam wyraźnie, że robimy w restauracji, to chyba wypadałoby zadzwonić i powiedzieć, bo płaci się od osoby.... Ale przecież to nikogo nie obchodzi, nie oni będą za to płacić :/ Normalnie wkurzyłam się na maxa!

Moje dziecko weszło chyba w etap lęku separacyjnego. Normalnie nawet do kibla wyjść nie mogę, bo od razu jest ryk, rzuca wszystko i pędem leci za mną na czworaka.... Na dodatek nawet jak siedzę przed komputerem, to rzuca wszystko co ma w ręce i leci do mnie z płaczem, żebym go brała na ręce... 
Jak się bawi, to się bawi, ale jak zauważy, że siedzę przed kompem, albo że kieruję się do drzwi, to ryk niesamowity.
Z jednej strony cieszę się, że jest tak za mną, szalenie miło jest widzieć miłość swojego dziecka, ale z drugiej strony jest to strasznie męczące :( Nie można nic bez niego zrobić, bo zaraz ryczy. 
2 dni temu chciałam wyjść do ubikacji i był taki wrzask, że aż TŻ przybiegł z podwórka sprawdzić co się stało....

Oprócz tego że nie mogę nigdzie bez Niego wyjść, to Tata nie może Mamie dokuczać, bo jest ryk i przeraźliwy krzyk ze strachu. Np. kiedy TŻ mnie łaskota, albo przytula, albo czasami uwali się na mnie na łóżku... Mały chyba boi się, że TŻ robi mi krzywdę, bo słychać w jego głosie przerażenie. Jednak kiedy ja dokuczałam dzisiaj TŻtowi mały tylko uważnie patrzył co się dzieje, ale nic więcej :P

Dzisiaj K. po raz pierwszy klaskał sam w rączki <3 ;*

niedziela, 30 czerwca 2013

Piosenki

Właśnie szukam jakiś fajnych piosenek dla dzieci. Wszędzie te stare typu "Zuzia lalka nie duża", "Jedzie pociąg" albo Fasolki, a ja chciałam coś nowego. Bardzo fajne są piosenki polecane przez rybkę Mini Mini (szkoda, że nie mamy tego kanału w Tv :( ) i bardzo spodobały mi się piosenki śpiewane przez Aidę. Szkoda tylko, że w większości są to kołysanki, bo wolałabym coś szybszego. Najbardziej podoba mi się "Mucha w mucholocie". Nie wiem czemu nie mogę dodać linku (po wklejeniu pisze że nie znaleziono filmu)?


Kilka miesięcy temu furorę robił wesoły kurczaczek :) K. bardzo lubił go oglądać i ciągle się chichrał :)
Bardzo żałuję, że nie ma wersji po polsku, bo przy okazji Maluszki mogłyby się nauczyć "jak robią" zwierzątka. Widziałam, że są już wersje angielskojęzyczne, niemiecko itd. Może w końcu i po Polsku będzie....


Dzisiaj znalazłam kolejną piosenkę Kurczaka, która nam się spodobała


Jeśli znacie jakieś fajne piosenki dla Maluchów to piszcie :)

piątek, 28 czerwca 2013

Brak weny!

Mam kilka pomysłów na nowe posty, ale jakoś weny brak....
K. nie ma już gorączki, ale nie chce nic jeść. Byłam z nim dzisiaj u lekarza i gardełko czerwone :( Będziemy brać antybiotyk i mam nadzieję, że szybko Mu przejdzie :* Na dodatek zaczął mnie boleć migdał i chyba rozłoży mnie grypa :( Oby nie!
Jeśli chodzi o ostatniego posta i sprawę z torbielem, to gin stwierdził, że najprawdopodobniej było to jajeczko owulacyjne i pan który robił usg mógł się pomylić, bo na monitorze są bardzo podobne, a jak się nie jest ginekologiem, to tym bardziej nie widać różnicy. Za 2 tygodnie mam kolejne usg i się zobaczy. Jednak mam przeczucie, że się okaże, że kamienie w woreczku jednak są i trzeba przeprowadzić zabieg :( Z dwojga złego to chyba wolałabym torbiel, bo to przynajmniej można usunąć farmakologicznie...

środa, 26 czerwca 2013

Bardzo zły dzień :(

Dzisiejszy dzień był jednym z gorszych w ostatnim czasie :(
Po pierwsze K. wczoraj wieczorem dostał gorączkę, 38,4°C, więc noc miałam z głowy, bo ciągle się budziłam i sprawdzałam, czy znowu się gorączka nie podnosi. Chyba jakiś wirus, bo bratanica TŻta też miała kilka dni wcześniej gorączkę i biegunkę. U nas biegunki jak na razie nie ma, tylko ta nieszczęsna gorączka, która nawet po zbiciu czopkami utrzymuje się w granicach 37°C :( Nie ma ani katarku, ani nie kaszle. Dzisiaj był strasznie nerwowy, jak się bawił to się bawił, a jak mu coś nie spasowało to ryk w niebo głosy i nie można Go było uspokoić :( Teraz też mieliśmy kryzys, bo musieliśmy się przebrać i oczywiście darcie. Na szczęście poszedł spać. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje, bo strasznie nie lubię kiedy choruje :( Martwię się przez cały czas i nie potrafię o niczym innym myśleć. Ale taki żywot Matki....
Kolejny dzisiejszy "smutek".... Byłam dzisiaj na USG, bo będąc jeszcze w ciąży miałam okropne bóle w okolicy żołądka i okazało się, że mam 1-2mm kamienie w woreczku żółciowym. Wtedy nie mogłam ich usunąć i musiałam się męczyć z tymi bólami, które są dla mnie o wiele gorsze od tych porodowych. Teraz zabrałam się za siebie, bo chciałabym uporządkować sprawy zdrowotne. No i na USG pan powiedział, że żadnych kamieni nie widzi :O Pokazałam mu poprzednie USG i stwierdził, że takie 1-2mm jest bardzo ciężko zauważyć i prawdopodobnie to były pęcherzyki powietrza, a ból mógł być spowodowany zastojem w nerce, który w tym czasie miałam. Sama nie wiem, czy pani, która robiła mi USG rok temu się pomyliła i faktycznie były to pęcherzyki powietrza, czy ten pan nie przyjrzał się uważnie. W najbliższym czasie zrobię usg u tamtej pani doktor i zobaczymy czy coś wyjdzie. To jest powód do radości, bo prawdopodobnie nie mam kamieni i ominie mnie operacja i rozłąka z K. i TŻtem. Jednak czy na pewno? Okazało się, że kamieni nie ma, ale za to jest.... torbiel na jajniku ;( Cholera, jakby to mój gin powiedział- jak nie urok to sraczka :/ W czwartek idę do gina umówić się na USG dopochwowe i zobaczymy co dalej. Czytałam, że pijąc zioła 2x dziennie można się pozbyć tego paskudztwa. No i leki hormonalne (antykoncepcyjne?). Mam nadzieję, że operacja nie będzie konieczna.

Przed pójściem na USG zrobiłam małe zakupy. Dobrze, że poszłam wcześniej, bo jak wyszłam z Ośrodka, to nie miałam już głowy do niczego.

W Biedronce kupiłam 2 rolety (jedna już rozbrojona z opakowania) na tylne szyby do samochodu, żeby Krystianka nie raziło słońce. Cena za sztukę to o ile dobrze pamiętam 7.99zł. W Pepco zakupiłam kapelusik na upalne dni dla K. Kupiłam Mu również 2 bajeczki z twardymi kartkami, mleczko do ciała i witaminki- Juvit Multi, których nie ma na zdjęciu, bo zaniosłam je już do lodówki.
Dla siebie kupiłam Dobroczynny Olejek Soraya i 2 opakowania farby do włosów z Delii.

Polowałam jeszcze na nakolanniki dla Małego, żeby sobie kolanek nie obdzierał o panele w gorące dni, kiedy jest w samym pampku, ale panie w sklepach robiły wielkie oczy i nie wiedziały że coś takiego jest :P Chyba pozostaje mi zamówienie z Allegro, chociaż wolałabym stacjonarnie, bo taniej by mi wyszło.

wtorek, 25 czerwca 2013

"Super" mamusie i ich chore ambicje

Dzisiaj będą moje wywody na temat kobiet które chcą żeby ich dziecko było NAJ.

Strasznie denerwują mnie te "super" mamuśki, których dzieci też muszą być super. Czyli sadzanie 3-miesięcznego dziecka, chociaż ono się chwieje na wszystkie strony. Ale co z tego? Przecież można poobkładać je dookoła poduszkami i będzie dobrze! Albo wsadzanie półrocznego dziecka do chodzika, a biedactwo ledwo dostaje paluszkami do podłoża i odpycha się. Ale jaka ta matka jest dumna, że dziecko "chodzi" w chodziku. Takich sytuacji jest bardzo dużo. Przeglądając zdjęcia znajomych aż włos mi się na głowie jeżył co te baby robią! Nawet któregoś dnia wstawiłam taką wiadomość na fb o tych dziewczynach (oczywiście ich nie wymieniałam z imienia) i wiecie co? M.in. ONE mi lajkowały i pisały komentarze, że mam racje i jakie te matki są nieodpowiedzialne... Nie wiem, czy one sobie z tego sprawy nie zdają czy jak? Mój K. dopiero był na etapie przewracania się na brzuszek, a jedna znajoma, której syn jest młodszy o miesiąc wstawiła zdjęcie z poobkładanym poduszkami maluchem, opartym o łóżko z dumnym podpisem "siedzę sobie", a jakiś miesiąc później w chodziku....

Ja oczywiście rozumiem, że są dzieci, które rozwijają się wcześniej, ale nie aż tyle....

Nie wiem, po co jest ten cały wyścig szczurów.... Żeby coś komuś udowodnić? Tylko co? I po co? Przecież jak dziecko będzie gotowe, to samo zacznie siadać/stawać/chodzić.... I wtedy wszystko jest ok. Przecież taki maluch ma słabiutkie i giętkie kości. Jeżeli będziemy go na siłę sadzać czy stawiać, to kręgosłup zacznie się krzywić. Może nie od razu będzie to widać, ale po kilkunastu/kilkudziesięciu latach wszystko wyjdzie.
Oczywiście musimy też obserwować i jeżeli dziecko powinno już wykonywać jakieś czynności, a tego nie robi to zgłosić się do neurologa. Ale to już inna sprawa...

Tak więc nie róbmy krzywdy naszym dzieciom. Przecież je kochamy i chcemy dla nich jak najlepiej! Cieszmy się z tego co potrafią i obserwujmy jak SAME zdobywają nowe umiejętności.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Żywienie niemowląt, czyli kiedy wprowadzamy jaki produkt

Wczoraj byliśmy na dalekiej wycieczce- w okolicach Wadowic i w Krakowie, bo zapraszaliśmy ostatnie osoby na chrzest Krystianka. Mały był z nami. Na szczęście rano jak wyjeżdżaliśmy nie było gorąco, a wieczorem był deszcz, więc też chłodno :) Jedynie ok.16 kiedy się przemieszczaliśmy od jednych potencjalnych gości chrzcinowych ( ;) ) do drugich trochę grzało.
Dzisiaj fajna pogoda, można w końcu pochodzić po polku :))



Myślę, że dzisiejsza notka przyda się wielu rodzicom, którzy zaczynają rozszerzanie diety swoich pociech. Ja miałam z tym spory problem, bo nie mogłam znaleźć w którym miesiącu wprowadzamy taki i taki produkt. Wszędzie było tylko że np. 3x mm, 1x zupka, 1x kaszka. Dle co w tej zupce powinno się znaleźć???? Mamy które karmią słoiczkowymi daniami nie mają problemu, bo słoiczki są oznaczone dla jakich dzieci się nadają, ale co z mamami, które chcą same gotować? Znalazłam w internecie całą rozpiskę (nie pamiętam strony).

Jest to schemat dla dzieci karmionych mlekiem modyfikowanym, mamy karmiące piersią powinny zacząć wprowadzać miesiąc później (czyli jeśli mamy mm wprowadzają marchewkę po 4mies. to mamy kp po 5 )

Zdjęcie zapożyczone z googli

PO 4:
Warzywa: marchew, ziemniak, dynia
Owoce: jabłko
Tłuszcze: oliwa z oliwek, masło, olej rzepakowy

PO 5:
Stopniowe wprowadzanie niewielkiej ilości glutenu (kaszka lub kleik zbożowy glutenowy) - 1 x dziennie pół łyżeczki.
Warzywa: pietruszka, brokuł, seler, kalafior, fasolka szparagowa, kabaczek, cukinia, brukselka, patison, kapusta, zielony groszek, soczewica
Owoce: czarna jagoda
Produkty zbożowe: kukurydza
Mięso: kurczak, indyk, królik

 Po 6:
Warzywa: kalarepa, burak, por
Owoce: morela, gruszka, malina
Produkty zbożowe: mąka, kasza, ryż
Ryby: ryba morska
Jaja: ½ żółtka

PO 7:
Warzywa: szparagi
Owoce: śliwka, czereśnia, brzoskwinia, kiwi, winogrona, rodzynki, mango, melon, banan, daktyl
Inne: majeranek, kminek, sezam, suszony koperek

PO 8:
Warzywa: cebula, groch, szpinak, szczaw
Owoce: jeżyna, wiśnia, porzeczka, arbuz
Inne: tymianek, cząber, estragon, bazylia, oregano, rozmaryn

PO 9:
Warzywa: bakłażan, świeży ogórek, papryka, rzodkiew, soja, pomidor, fasola, bób, kiszony ogórek, kiszona kapusta, czosnek, natka pietruszki
Owoce: żurawina, poziomka, truskawka, ananas, awokado, borówka
Produkty zbożowe: pieczywo, biszkopty, sucharki
Inne: Sól, pieprz, cynamon, kolendra, szczypiorek, koperek

PO 10:
Jaja: całe jajko
Nabiał: twarożek, kefir, jogurt, żółty ser

PO 11:
Warzywa: rzepa, cykoria
Owoce: figa

PO 12:

Warzywa: rzodkiewka, sałata
Owoce: cytrusy, orzech włoski, orzech laskowy
Inne: miód

Zdjęcie zapożyczone z googli

Właśnie K. próbował wstać trzymając się fotela :o Moja dzidzia dorasta <3 Chyba musimy zacząć rozglądać się za pierwszymi bucikami :)

sobota, 22 czerwca 2013

Wózek Komeko S-Line- moja opinia

Dzisiejsza notka jest poświęcona mojej opinii o wózku Komeko S-Line. Będąc w ciąży przeglądałam sobie różne wózki. Chciałam, żeby  gondola była zgrabna. Spodobał mi się Komeko i taki też zamówiłam przez Allegro. Jednak teraz żałuję :( Dlaczego? Zapraszam do dalszego czytania.


 
Powyższe dwa zdjęcia pochodzą z internetu



Gondola jest bardzo fajna- zgrabna, można przekładać siedzisko (zagapiłam się, myślałam, że ma przekładaną rączkę, ale to moja wina). 

Przednie koła wózka są mniejsze, skrętne, można je też zabezpieczyć. I tutaj pierwszy minus- gdy je zabezpieczę i jedziemy prostą drogą, delikatnie zjeżdżają na lewo, przez co ciągle trzeba "przesuwać" wózek, żeby nie wjechać do rowu :/ Więc zazwyczaj jadę na skrętnych, ale i tutaj nie jest kolorowo, bo gdy jest nie równo stają w poprzek, nie można dalej ruszyć, trzeba kombinować, zazwyczaj jedziemy chwilę na dwóch tylnych kółkach, póki nie wjedziemy na asfalt (na szczęście tak "nierówno" mamy tylko przed domem)... ;)



Największą jednak wadą jest dla mnie spacerówka.... Nie wiem czy ja nie umiem, czy naprawdę się nie da przełożyć spacerówki, żeby Maluch jechał tyłem do kierunku jazdy (okazało się, że jednak się da, ale jest to trudne i w trakcie spaceru nie ma szans żeby to zrobić)... Gdy wieje wiatr dziecku w twarz, nie ma jak obrócić go w drugą stronę. W budce nie ma "szybki", więc gdy postawimy daszek nie widzimy co robi maluszek. 



A jeśli już mówimy o daszku, to ciągle luzują się śrubki i podczas jazdy budka opada na sam dół. TŻ już 2 razy je dokręcał i ostatnio znowu się poluzowały :/
Fotelik jest przeznaczony dla dzieci 0-10kg. Można go wpiąć w stelaż wózka. My nie mieliśmy takiej potrzeby, więc nie wiem jak się wtedy sprawdza. Jeżeli chodzi o fotelik, to służy nam do tej pory, ale w najbliższym czasie będziemy zmieniać, bo Krystiankowi jest już ciasno i waży już ponad 9 kg.
Hamulec to dla mnie tragedia. Baaaardzo rzadko działa mi tak jak powinien. Wygląda tak jak na zdjęciu
Zazwyczaj naciskam kilkanaście razy i nie chce zaskoczyć :(



Jeśli chce się zapakować złożony stelaż z przypiętą spacerówką do bagażnika, to nie ma szans. Mamy bardzo duży bagażnik i trzeba było złożyć tylne siedzenia, żeby jakoś wlazł. Chociaż jeśli odepnie się spacerówkę i włoży osobno to powinien jakoś wejść. Wiadomo, że nie jest to typowa spacerówka, która składa się jak parasolka, ale jednak miło by było gdyby wózek zajmował mniej miejsca. Nawet jeśli się go porozkłada, to nie wiem jak zabrać go na wakacje pakując do samochodu jeszcze masę innych potrzebnych rzeczy....

Kolor... Jak widać na zdjęciach mam kolor zielony. Aparat niestety przekłamał :( Tak naprawdę kolor jest taki jak na pierwszych dwóch zdjęciach, czyli taki jaki prezentuje nam sprzedający na stronach internetowych.

Podsumowując- według mnie wygląd bardzo na plus, ale jeżeli chodzi o funkcjonalność, a przecież to jest jego głównym celem, to kompletnie się nie sprawdza. Jeżeli jednak miałabym kupować osobno spacerówkę, a osobno gondolę, to jako ta druga wózek jest bardzo fajny.

Jednak za te pieniądze (coś ok. 800zł) mogłabym mieć o wiele lepszy. Bardzo żałuję zakupu i nie polecam. Nawet się zastanawiałam nad kupnem jakiejś spacerówki, ale szkoda mi wydać 400zł na wózek, który może nam długo nie posłużyć, bo pewnie niedługo Krystianek zacznie sam chodzić i nie będzie chciał na spacerach korzystać z wózeczka :)

Daję mu 2/6.



Mój Skarbek ma już pierwszego ząbka :) Nareszcie, bo przecież najwyższa pora ;)


 

piątek, 21 czerwca 2013

Nasze pierwsze spotkanie...

Mojemu maleństwu wychodzi pierwszy ząbek (prawa dolna jedyneczka) i jest strasznie marudny :( Mam nadzieję, że szybko się przebije i będzie chwila spokoju. Jednak mimo to Krystianek jest chętny do zabawy i doskonalenia nowo poznanej umiejętności, czyli...raczkowania :) Właśnie wisi mi na szyi i podśpiewuje sobie po swojemu, a ja próbuję pisać jedną ręką :p

Dzisiejsza notka jest o porodzie...

No więc 2 tygodnie przed terminem porodu trafiłam do szpitala z podejrzeniem zatrucia ciążowego - na szczęście nie potwierdziło się. Na wypisie szpitalnym było zalecenie wstawienia się do poradni ginekologicznej za 7 dni. Był to akurat termin w którym według obliczeń miał przyjść na świat mój Skarbek. Rano miałam odwieźć TŻta do pracy, żeby mieć wolny samochód, ale ok.5 rano obudził mnie ból pleców. Myślę sobie- nic nadzwyczajnego, przecież plecy ciągle mnie bolą. Jednak szybko przeszło, a za chwilę sytuacja się powtórzyła... I tak kilka razy.... Zaczęłam mierzyć czas, lecz nie był to regularny ból- czasem co 8, potem 7, potem 9 minut..... Na dodatek gdy wstałam coś mi pociekło po nogach. Wody? Nie byłam pewna, bo nie było tego bardzo dużo... Jednak postanowiliśmy jechać do szpitala, bo bóle pleców nie ustępowały, stwierdziłam więc, że to może bóle krzyżowe (olaboga, wszyscy mi powtarzali przed porodem, żebym tylko NIE MIAŁA bóli krzyżowych). Zjadłam śniadanie, dopakowałam torbę i ok. godziny 8 byliśmy w szpitalu. TŻ czekał na korytarzu, a mnie położna "spisywała" podczas czekania na lekarza. W drzwiach stanął mój pan ginekolog i z uśmiechem stwierdził, że pewnie fałszywy alarm. Zbadał mnie i rozwarcie niewielkie, na ktg skurcze też malutkie, przy czym mnie bolało coraz bardziej. Poszliśmy sprawdzić na usg czy to faktycznie wody mi odeszły, jednak wyglądało na to że nie. Gin. powiedział, że może przez ucisk dzidziusia się trochę wysączyło. Był w tym pomieszczeniu ordynator i jak mnie zobaczył, to nieprzyjemnie powiedział, że przecież 2 tygodnie temu tu byłam i co, już bym chciała urodzić? Jak mi się tak spieszyło to teraz będę leżeć 2 tygodnie w szpitalu (jak ktoś przyjdzie w okolicy terminu, to już go nie wypuszczą póki nie urodzi). I kazał mi się położyć do badania- myślałam że umrę, tak bolało, był bardzo niedelikatny! Stwierdził, że jednak faktycznie coś się zaczyna dziać. Mój gin sprawdził rozwarcie i było na ponad 2. Kazał mi chodzić po korytarzu, a w tym czasie TŻ miał iść do pokoju dla krewnych (mieliśmy poród rodzinny). Gin. zaproponował kroplówkę, żeby był szybszy postęp-zgodziłam się. Łącznie miałam 3 kroplówki, przy czym ta ostatnia była masakryczna.... Myślałam że umrę z bólu, takie skurcze po niej dostałam. Położna też była bardzo fajna. Po godzinie 14 mój gin. poszedł do domu i został na dyżurze ordynator :/ Na szczęście rzadko przychodził, tylko żeby mnie zbadać. To właśnie było najgorsze, czułam jakby mi wyrywał wnętrzności, płakałam i mimowolnie wyrywałam się, na co on do położnej z uśmiechem, że chyba mam bardzo delikatne skurcze, skoro badanie mnie boli. A bolało do samego końca o wiele bardziej niż skurcze. TŻ mógł być ze mną tylko jak nie było ordynatora, bo on nie lubi porodów rodzinnych (to po cholerę jest ten poród rodzinny, skoro facet może być, ale za drzwiami). Jak był jeszcze mój gin. to nie było z tym problemu. Wieczorem skończył się dyżur pielęgniarek i przyszła druga położna. Niestety tak samo sympatyczna jak i doktorek :/ Podczas skurczu kazała mi wyłazić na łóżko i darła się na mnie że nie robię tego co mi każe.
Niestety jak to często bywa rozwarcie stanęło w granicy 8 (tutaj już pamiętam wszystko jak przez mgłę), dostałam tą ostatnią kroplówkę z nadzieją jakiegoś większego postępu, w przeciwnym razie cc.... Coś ok. 21 przyszedł ordynator i wszystko się zaczęło, kazali mi przeć. Próbowałam, ale byłam strasznie wyczerpana. W końcu kazał przyjść TŻtowi "żeby mi coś powiedział, żebym zaczęła normalnie przeć". W końcu zagroził że skończy się porodem kleszczowym. Nagle zjawiło się mnóstwo osób, pani zaczęła mnie wypytywać o to czy jestem na coś uczulona itd. (szykowali się na cc). Jednak udało się i urodziłam sama (TŻ został w tym czasie wyproszony. Po wszystkim mógł przyjść z powrotem). Maluszek urodził się o 21.55, miał 3400g i 54cm, dostał 10pkt. Miał z tyłu strasznie powiększoną główkę. W pierwszej chwili wystraszyłam się, że jest chory, ale pielęgniarka szybko powiedziała, że to przez tak długi poród i wszystko się unormuje. Maluszka zabrali, a mnie czekało jeszcze szycie... Brrr.... Po godzinie czasu upomnieliśmy się kiedy w końcu przywiozą nam dziecko i wtedy łaskawie nam je przywieźli. No i położna powiedziała, że ona nie chciałaby być przy moim drugim porodzie, bo ja nie chcę współpracować.... Taaa.... Ja też nie chcę żeby ona była przy moim drugim porodzie. Miała szczęście że byłam tak wyczerpana, że nie miałam ochoty jej porządnie nagadać.
Z jednej strony to był najgorszy, a z drugiej najlepszy dzień w moim życiu.
Gdybym rodziła przy pierwszej zmianie- mój gin. i pierwsza położna, to byłoby o wiele lepiej. Atmosfera duuuużo daje. No i muszę dodać, że rodziłam bez znieczulenia (w naszym szpitalu nie dają). Mimo bólu i nieprzyjemnego personelu nie zniechęciłam się i mam w planach w przyszłości postarać się o drugie dziecko. Jednak mam ogromną nadzieję, że trafię pod opiekę kogoś innego.

czwartek, 20 czerwca 2013

Zaczynamy! :)

Już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad założeniem bloga, ale jakoś ciągle rezygnowałam. Jednak w końcu się udało :D
Blog będzie poświęcony przede wszystkim macierzyństwu, ale na pewno znajdą się również posty z życia codziennego, kosmetyczne, włosowe itd.

No więc na początek wypadałoby napisać coś o sobie. Mam na imię Monika, od 8 miesięcy jestem mamą cudownego chłopca, który jest dla mnie całym światem <3 (jak każde dziecko dla swojej mamy ;) ) Poza synkiem w moim życiu jest drugi "chłopiec", czyli mój mąż. Zostałam mamą w wieku 21 lat, a żoną w wieku 19, więc stosunkowo wcześnie ;) Jednak od zawsze chciałam wcześnie założyć rodzinę i czuję się spełniona w tej roli :)
Myślę że na początek tyle wystarczy, reszta pewnie wyjdzie w trakcie ;)